Katy B to brytyjska piosenkarka, o ciekawym i nostalgicznym głosie, tworząca muzykę z gatunku, jak mówi Wikipedia R&B, hause i dupstep. Hmmm. Z dwoma ostatnimi się zgodzę, jednak R&B? Słuchając płyty po raz pierwszy, zastanawiałam się, jak ktoś mógł zaklasyfikować ją do tego gatunku, o dziwo słuchając płyty po raz drugi i kolejny, sama gdzieś taką nutką właśnie usłyszałam. Ta nutka jest w glosie Katy, a jaki ona ma głos! O Boszzeeee. Aż włos się jeży i zaraz spokojnie osiada.
„Litlle Red jest drugą płytą tej młodej wokalistki, z zaskoczeniem odkryłam, że Katy B ma tyle samo lat co ja (sic!) Czemu z zaskoczeniem? Bo wydaje się ona muzycznie dojrzała, płyta jest równa, jest kilka lepszych numerów, kilka trochę słabszych jednak ogólna amplituda odchylenia jest naprawdę nie wielka. W zasadzie nie jestem ekspertem w muzyce elektronicznej i ciężko mi trochę zaklasyfikować tę płytę, ale intuicja podpowiada mi, że klasyfikowanie jej w jakimś konkretnym gatunku muzycznym nie jest konieczne.
Elektroniczne brzmienia z pogranicza house i dubstepu połączone z niezwykłym głosem Katy czarują, Katy śpiewa w subtelny, jednak niepozbawiony energii sposób, zupełnie jakby anioł połknął prąd. Piosenkarka śpiewa czysto, emocjonalnie połykając słuchacza, który w pewnych momentach zupełnie jej się poddaje.
„Litlle Red” to dwanaście utworów, w większości nostalgicznych, w których czuć jakąś tęsknotę i oczekiwanie. Większość numerów jest niemal nastrojowa, jak „All My lovin”, „Play” czy „Emotions”, które niemal przypominają elektroniczne ballady, w których brzmi przede wszystkim głos piosenkarki, tworzący intymny klimat. Słuchając numerów „Tumbling down”, obijamy się o nieco bardziej chilloutowe klimaty, do najmocniejszych momentów płyty zaliczam „Next Things” i „5 AM”, dubtepowo- tranceowe podkłady z energetycznym i świerzym głosem Katy tworzą razem świetne klubowe kawałki.
Wyjdę na totalnego ortodoksa, jednak zawsze muzyka elektroniczna kojarzyła mi się z ostrymi brzmieniami techno i trance, bardziej finezyjną muzykę, jaką robi np. ATB uważałam za wyjątek w tym gatunku, jednak „Little Red” uświadomiła mi, że Elektro ma wiele barw, jedną z nich jest muzyka tworzona przez Katy B, pełna finezji i dynamiki zarazem, takie kobiece Elektro.
Przyznam się bez bicia, muzykę elektroniczną traktowałam trochę z przymrużeniem oka, jako muzykę do tańczenia, a nie do słuchania i po przesłuchaniu tej płyty jest mi wstyd i oficjalnie zmieniłam zdanie. Muzyka elektroniczna może być ciekawa, również wtedy, kiedy zapadamy się razem z nią w fotelu.
Fani muzyki elektronicznej będą narzekać, że krążek jest za mało elektroniczny, za bardzo subtelny, albo babski, bo Katy daleko do ostrego techno (którego zresztą nie lubię, więc chwała jej za to!).
Spodoba się tym, którzy lubią odkrywać nowe brzmienia i
zanurzać się w muzyce trudnej do zaklasyfikowania, która wymyka się spod
kolejnych etykietek. Płyta „
Little Red” ma swój własny rytm, wybrzmiewa na kilka sposobów,
znajdziemy na niej kawałek na domówkę i taki do napicia się drinka i pogapienia
się w ścianę. Girl Power!
Katy jest bardzo utalentowana, nawet nie wiedziałam że wypuściła coś nowego ostatnio a lubię jej posłuchać:) u Nas chyba jest trochę mało popularna
OdpowiedzUsuńPłyta wyszła w tym roku, na początku lutego, tak Katy jest u nas mało znana, a szkoda:(
UsuńCiekawie, chociaż muzycznie to nie moje klimaty, ale głos ma naprawdę niesamowity!
OdpowiedzUsuńo tak, głos ma porażający
Usuńmuzyka na wybiegi :D ale nie przepadam , nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńja też nie lubuje się w electro, ale postanowiłam się przełamać, dać jej szansę i wynaleźć coś fajnego
Usuńfajny blog :) Wróciłam po rocznej przerwie:) Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńten ostatni kawałek jest super
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wczesniej o tej artystce, głos ma piękny, szukam w necie całej płyty
OdpowiedzUsuńniestety są tylko pojedyncze kawałki, ja z całą płytą się nie spotkałam
OdpowiedzUsuń