Spódnica na 11 sposobów - nr 7 - grunge

Pamiętam jak robiłam przerwę od blogowania. Pewnego dnia powiedziałam do Em - Chce zmienić bloga. - Jak? - Przede wszystkim, żeby zdjęcia były ekstra, ciekawe miejsca i sesje, no i żeby technicznie były bardzo dobre, dobra ostrość i odpowiednie światło. - On na to - To kup sobie lustrzankę. Kupiłam. Szukam fajnych plenerów na zdjęcia, poprawiam je czasem dwa razy, bo nie do końca mnie zadowalają. Potem godziny obrabiania, przycinania, itd i co? Wgrywam zdjęcia na bloga i odchodzę od zmysłów. Czasami der B. jest  łaskawy i spieprzy jedno zdjęcie na 9, ok jakoś to przeboleję, jednak jeżeli 1 zdjęcie na 9 wygląda tak jak bym chciała to krew mnie zalewa:( :/
Jak miało to miejsce wczoraj. Zdjęcia mają zupełnie inne kolory, fatalna ostrość, po prostu szkoda słów.



Czy Wy też macie takie problemy u siebie? Jeżeli tak, to jak sobie z nimi radzicie? Od razu powiem, ze juz od ponad miesiąca, jak nie dłużej nie mogę dodać zdjęć przez url.
Słowem, drogie blogerki, drodzy blogerzy POMOCY !

Spódnica, tym razem w odsłonie grunge. Miałam dylemat, czy na pewno uda mi się ją zinterpretować w ten sposób, jednak ten styl jest mi bliski i stwierdziłam, że powinien się pojawić. Postawiłam na kraciastą koszulę, martensy i top który sama pocięłam i pospinałam agrafkami, nie do końca wyszedł jak chciałam, ale następna wersja będzie lepsza:)
Sesja podczas załamania się dnia, przeszła płynnie w sesję nocą:)