Co prawda nie jest to zjawisko lawinowe, jednak kilku znanych projektantów (w
zasadzie sama górna półka) To zrobiło. Zrobił To sam cesarz mody, Karl, Marc
Jacobs, a nawet Donna Karan z Carą Delevigne To zrobiły, to
oni postanowili spróbować, przenieść
casting do pokazu w nieskończoną przestrzeń internetu, na Instagrama i Twittera, czy
tak kiedyś będzie wyglądać przyszłość mody?
Być może, jednak zanim o przyszłość przypomnijmy sobie o przeszłości. Dawno temu, kiedy pret-a-porter zaczęło powoli wypierać krawiectwo na miarę, kiedy powstawały słynne domy mody, jak Chanel, Dior, Lanvin czy Balenciaga zawód modelki nie był zbyt dobrze odbierany, a z pewnością nie było zajęcie godne dla panienek z dobrych domów. Prezentowanie ubrań, chodzenie po wybiegu? No proszę mnie nie rozśmieszać, przecież to nie jest praca, a na pewno nie dobrze płatna. Z czasem zawód modelki zyskał trochę renomy, ale prawdziwy przełom nastąpił w latach 90 XX wieku, kiedy pojawiły się supermodelki.
Posągowe, piękne, smukłe, Cindy Crawford, Linda Ewangelista, Claudia Schiffer, Naomi Campbell, a potem Kate Moss, to one jako pierwsze zaczęły zarabiać sumy, o jakiś modelki mogły do tej pory jedynie pomarzyć, były sławne i mogły mieć niemal wszystko, o czym zamarzyły, a kobiety umierały z zazdrości, a było czego zazdrościć, urody, pięknych ubrań no i zarobków. Od tego momentu zawód modelki stał się jednym z najbardziej po żądanych przez dziewczyny na całym świecie. Oczywiście obrywało im się za to, że są wychudzone i promują anoreksję (tylko ktoś tu chyba zapomniał, że to projektanci wybierają dziewczyny i głównie to oni są odpowiedzialni za to, jaki typ urody zaczyna być pożądany) jednak kto, wyglądający bosko i zarabiający krocie by się tym przejmował?
Dobra passa modelek trwa, zawód ten wydaje się mieć same zalety, wielka moda, piękne ubrania, sława, jednak modelki nie raz już go odczarowały, głośno mówiąc o godzinach prób, zdjęciach w różnych, często mało sprzyjających warunkach, nieregularnym trybie życia, życiu na lotnisku i samolocie, na przemian pomiędzy Nowym Jorkiem a Paryżem i przeciągających się do późna w nocy castingach.
No i doszłam do sedna sprawy, wiele modelek castingi uważa za najbardziej nielubiany przez nie aspekt tej pracy. Godziny czekania, chodzenia w tą i z powrotem, potem znów czekania, a ostatecznie i tak przed samym pokazem mogło się okazać, że nie jednak tym razem nie pójdziesz. Jednak XXI wiek z ogromnym wujkiem internetem, bogatym t w portale społecznościowe, jak (w modzie to Instagram króluje) przyszedł modelką z odsieczą. Wirtualny casting jest dużo szybszy, niż ten w realnym świecie, mogą w nim wziąć udział ludzie z dowolnego miejsca na ziemi i aby To zrobić, nie trzeba ruszać się z domu. Wystarczy wrzucić na Insta swoje zdjęcie i opatrzyć je odpowiednim hasztagiem, w przypadku castingów do pokazów Chanel i Fendi był to #WALKFORKARL, Marc Jacobs wymyślił #CastMeMarc a casting do prezentacji kolekcji powstałej w wyniku współpracy mark DKNY i Cary Delevigne odbywał się opatrzony #CaraWantsYou lub #cara&dkny , a potem tylko czekać na cudowne wieści, że to Ciebie szukają i chcą. Zatem nie obędzie się bez czekania, z tym że dziewczyny czekają, gdzie chcą, robiąc to, co chcą, albo muszą.
Internet
otworzył przed nami nowe możliwości, stale je rozszerza i zmienia, może kiedyś do sieci przeniesie się całe
castingi, a nie tylko ich pierwsze etapy, a pokazy będą oglądane tylko on-line…
Nie, chyba jednak nie, bo co projektanci zrobiliby z giftami i
gdzie gwiazdy lansowałyby się zamiast w pierwszym rzędzie na pokazie Moschino, lub Jill Sander?
Pewnie byłoby by wygodniej, ale za to, jak
nudno J
Have a great week ahead! ;)
OdpowiedzUsuńBella Pummarola
Nie miałam pojęcia o tych internetowych castingach.
OdpowiedzUsuńI love the photos! x
OdpowiedzUsuńnawet nie wiedziałam, że zawód modelki miał kiedyś nie najlepszą renomę:)
OdpowiedzUsuńciekawy tekst
Rzeczywiście internet rewolucjonizuje modę, ale to chyba dobrze?
OdpowiedzUsuń