Wciąż nie rozumiem fenomenu Sylwii Day
Tak jest, mimo moich usilnych starań, po prostu za nic w jej książkach nie widzę tego geniuszu, nad którym wszyscy pieją z zachwytu. Na propozycje zrecenzowania jej książki z serii o Crossie, zgodziłam się z czyste ciekawości, przeczytałam, byłam zażenowana, znudzona rozczarowana i poza tym nic, nawet mi się nie spodobała, a do zachwytu nią było bardzo daleko. Jednak masochistycznie zgodziłam się zrecenzować jedną z jej najnowszych pozycji, czyli „Żar nocy”, bo każdy może mieć gorsze dni (nawet niech to będzie pół roku, kiedy akurat pisze książkę), a ktoś inną ją wydać. Zatem druga szansa się należy, każdemu, poza Hitlerem.
Tak jest, mimo moich usilnych starań, po prostu za nic w jej książkach nie widzę tego geniuszu, nad którym wszyscy pieją z zachwytu. Na propozycje zrecenzowania jej książki z serii o Crossie, zgodziłam się z czyste ciekawości, przeczytałam, byłam zażenowana, znudzona rozczarowana i poza tym nic, nawet mi się nie spodobała, a do zachwytu nią było bardzo daleko. Jednak masochistycznie zgodziłam się zrecenzować jedną z jej najnowszych pozycji, czyli „Żar nocy”, bo każdy może mieć gorsze dni (nawet niech to będzie pół roku, kiedy akurat pisze książkę), a ktoś inną ją wydać. Zatem druga szansa się należy, każdemu, poza Hitlerem.