photo moda_zps80a088f8.jpg  photo art_zps34be7ee8.jpg  photo bookkopia_zps859ae36a.jpg  photo Beznazwy1kopia_zps00c4458c.jpg  photo tekstykopia_zpsd32a1574.jpg  photo dom_zps47b17e93.jpg  photo lifestyle_zpsb46220d1.jpg  photo bkopia_zpsd98d996f.jpg  photo Beznbsptytu1420ukopia_zps2bc89d34.jpg

 

17 maja 2016

Wuzet– Własne zdanie – czyli elektryczna kąpiel w niespójności


O Wuzecie słyszałam co najmniej kilka razy, na pewno jego ksywka obiła mi się o uszy, kiedy Koka Beats wydała płytę, o której będę dzisiaj pisać, a co nieco wam o niej nadmienię. W każdym razie odkąd dowiedziałam się o istnieniu Wuzeta, nic nie skłoniło mnie do zapoznania się z jego twórczością, aż pewnego dnia YT sam zagrał mi jego kawałek Superhigh, no i odleciałam.
Od jakiegoś miesiąca jaram się płytą Własne zdanie okropnie i po iluś tam odsłuchach, zmaltretowaniu materiałem wszystkich znajomych, postanowiłam sobie wysmarować recenzję. Jeżeli lubicie powiewy świeżości, które na szczęście, coraz częściej pojawiają się na polskiej scenie hip-hopowej, zapraszam na odsłuch i kilka refleksji na temat płyty Własne zdanie Wuzeta.

Muzycznie krążek ten nie jest w ogóle hip-hopowy, jest mocno zatopiony w elektronicznych brzmieniach, posypany ciężkim basem, momentami nawet drażni ucho, ale to dobrze. Chociaż ortodoksyjni słuchacze będą jej zarzucać, że brakuje na niej typowych dla rapu bitów, że to żaden hip-hop nie jest, ja uważam, że jej oryginalne brzmienie jest jej zdecydowaną zaletą.





Pierwsze wrażenie, jakie wywiera na nas płyta, jest takie, że kojarzymy ją z szybkimi, wymagającymi od rapera dosyć dużej sprawności technicznej kawałkami, idealnymi na melanże, jednak płyta nie jest w ogóle wesoła. Wręcz przeciwnie jest raczej pesymistyczna, w pewnych momentach do bólu cyniczna, jak w przypadku numeru Targowisko próżności, gdzie Wuzet przedstawia nam gorzki obraz rzeczywistości ułożonej pod dyktando monety. Pesymizm wielokrotnie pojawia się w kawałkach rapera, mocne rymy przeplatają się z ostrymi komentarzami na temat otaczającego nas świata i środowiska hip-hopowego.

Na krążku wielokrotnie przewija się motyw marihuany, takie wszyscy wiemy, że pali, czy jednak aż tak nas to interesuje? HM, mnie pachnie to infantylnie, mam nadzieję, że odpuści sobie on ten oklepany zresztą, akurat w tym gatunku muzycznym, temat w nowszych nagraniach.


Na temat flo rapera można napisać wiele, z pewnością jest to muzyk, który ma potencjał i potrafi ponieść scenę wysoko, Kilka wersów z krążka zapadło mi w pamięć, ciekawą konstrukcją i niebanalnymi porównaniami. Wuzet może z powodzeniem pisać kawałki storytellingowe, ponieważ dobrze opowiada, a jego teksty nie przepływają przez uszy gładko.




Na płycie pojawiają się gościnnie Pezet i Breku. Pezeta możemy posłuchać w kawałku Dupy i hajs, tekst co prawda mógłby być jakiś bardziej wyszukany, nie wiem, może nawet mogłoby nie być go w ogóle, bo w tej tematyce powstała już chyba cała antologia, ale doskonała warstwa muzyczna sprawia, że słucha się go niemal dobrze.

Najbardziej chillującym i psychodelicznym numerem, wskazanym do zażycia zwłaszcza osobom po pewnych używkach, tak by mogły się bezczelnie w nim zatopić, szczelnie otulić bitem i powoli, leniwie oddychać rymami Wuzeta jest Niedziela, która według mnie jest jednym z najmocniejszych momentów na płycie.



Styl Wuzeta jest agresywny, z tekstów przebija się bunt przeciw zastanej rzeczywistości, raper nie raz uwypukla brak logiki funkcjonującego systemu, próbuje w nim zbudować swoje niezależne miejsce. W zasadzie jego płyta trochę przywodzi mi na myśl bohaterów romantycznych, mimo że o miłości tekstów tu nie znajdziemy, ale ta wewnętrzna walka, nostalgia i pesymizm, jak najbardziej. Ja ze względu na to, że wesołą osobą nie jestem, kupuje to.




Brzmieniowo płyta jest niejednolita, z jednej strony jest ona naprawdę konkretnie podkręcona Elektro, z drugiej jednak nie brakuje na niej spokojniejszych, niemal efemerycznych kawałków, inspirowanych egzotycznymi klimatami i muzyką z różnych stron świata.

Płyta Własne Zdanie z pewnością bardziej do gustu przypadnie tej mniej konserwatywnej części, hip-hopowej publiczności. Jeżeli lubicie nietypowe i niejednoznaczne brzmienia, które ocierają się o różne gatunki muzyki elektronicznej i nie brakuje w nich nowatorskich rozwiązań, to musicie jej posłuchać. Mimo że płyta ujrzała światło dzienne 3 lata temu, cały czas brzmi ciekawie, ja jaram się nią cały czas i z każdym kolejnym odsłuchem wyłapuję więcej szczegółów, a tych jest pod dostatkiem, by przez kilkadziesiąt kolejnych razy, z momentem wciśnięcia PLEJ, mieć co robić.




Czekam na nowe rzeczy od Wuzeta, bo z pewnością stać go na dużo więcej i mam nadzieję, że zaznaczy się jeszcze nie raz na rodzimej scenie.

2 komentarze:

Dziękuję za komentarze.
Spam jest notorycznie ignoruje
Kara