Gdy już robiło się jasno, mijaliśmy Bydgoszcz, poniemiecka
architektura małych, czerwonych cegieł machała nam na pożegnanie, kiedy
kierowaliśmy się na drogę krajową numer 10, która miała zaprowadzić nas do
Koszalina. Infrastruktura wzdłuż całej 10 jest specyficzna, jak zresztą w całym
Pomorzu Zachodnim, nie licząc dużych miast i poprzedzających je małych
miasteczek królują wsie o
,nieregularnej zabudowie, gdzie pojedyncze gospodarstwa
przecinają ogromne połacie pól i łąk. Mijając kolejne pojedyncze domy,
odniosłam wrażenie, że to smutny i dosyć biedny region, stare, dawno
nieremontowane domy, brak nowych.
W porównaniu z województwem, gdzie mieszkam,
różnica jest znaczna, patrząc na to miejsce, czułam się, jak w jakimś innym
świecie, z jednej strony ciekawiło mnie, co jest za niemalowanymi od lat
ogrodzeniami i z chęcią bym za nie zajrzała, jednak tylko na chwilę.Podróż po Koszalinie rozpoczęła się od poszukiwania galerii handlowej, gdyż M zapomniał wziąć ze sobą buty. Galeria w moim rozumieniu i stan rzeczywisty były różne. W Kielcach są trzy galerie, w największej Echo można się zgubić po pierwszych trzech minutach, koszalińska galeria Kosmos, znajdująca się w ścisłym centrum miasta to kręgielnia, siedziba banku, drogeria i siłownia plus duży sklep jeden z ogólnokrajowych sieci i ani jednego sklepu z ubraniami, hm….czy aby na pewno dobrze trafiłam? Po przejściu wszystkich trzech pięter pomyślałam, że to jakieś nieporozumienie i zaczęłam się wkurzać. W wyobraźni zaczęłam szukać nawet jakiegoś ukrytego przejścia do odzieżowo- sieciówkowego raju. Uświadomiło mi to, jak bardzo wszyscy staliśmy się wygodni, przyzwyczailiśmy się do tego, aby mieć wszystko, co nam się bździ na wyciągnięcie ręki, a jak tak nie jest, to stajemy się jak krnąbrne, rozkapryszone dzieci, którym ktoś nie chce dać zabawki. Kiedyś sklepy były porozrzucane po całym mieście, a zakupy niemal przypominały maraton, dziś mamy galerie, świątynie konsumpcjonizmu, gdzie jest wszystko, sklepy, poczta, drogerie, jakieś śmieciowe jedzenia, za droga kawa, siłownie, kręgielnie i wszystko, czym lubimy zajmować się w ramach tzw. lajfstalu. Jesteśmy leniwi, chcemy wszystko, najlepiej za cenę jak najmniejszego wysiłku, wy, my, ja niestety też.
Wjeżdżając do Mielna, zdziwił mnie tłok, masa ludzi przelewała się ze wszystkich stron, a samo miasteczko było jednym wielkim straganem, gdzie roiło się nie tylko od stoisk z pamiątkami i smażalni ryb, ale przede wszystkim sklepów z ubraniami i outletów dużych sieci. Zresztą jak miałam się potem przekonać outlet były dosłownie wszędzie, bo dziś znad morza nie przywozimy muszelek, ale nową spódnicę. Czyli niby jedziemy na drugi koniec kraju, zmieniamy otoczenie, ale lubimy, by było jak u nas. Beztroski klimat Mielna powoli zaczął mi się udzielać, chciałam pograć w Cymbergaja, zjeść watę cukrową, iść na karuzelę, napić się latte na promenadzie, pogapić na morze, zjeść cholernie drogą rybę i nie myśleć o niczym istotnym, po prostu mieć wakacje, zatem start.
Pomorze Zachodnie jest smutne, zwłaszcza w porównaniu z takim np. Trójmiastem. Ale Mielno uwielbiam!
OdpowiedzUsuńniestety żyjemy w dość konsumpcyjnych czasach ale czy jesteśmy aż tak leniwi? nikomu za lenistwo się nie płaci ;), ja Mielna nie lubię za tłumy ludzi, wolę nieco spokojniejsze miejsca ;) Polecam Tobie Łebę, pozdrowionka :D
OdpowiedzUsuńza lenistwo na pewno nie, jednak przyzwyczailiśmy się mieć wszystko pod ręką, jak tak nie jest i trzeba się natrudzić, to raczej nas to nie cieszy, to lenistwo i wygoda po połowie
Usuńpozdrawiam:)
bardzo fajna relacja :) tez ostatnio byłam na kilku godzinnej podrózy w Sopocie i Gańsku:) teraz zamierzam pojechać do Wrocławia;)
OdpowiedzUsuńPomorze est specyficzne, na pewno różni się od centralnej Polski, czy Śląska
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam Ustkę i będąc tam nic mi nie przeszkadza. Wypoczywam i żadne chińskie stragany i sieciówkowe outlety nie są w stanie mi go zakłócić. Kocham polskie morze z jego niepewną pogodą i zimną wodą.
OdpowiedzUsuńktoś dobrze powiedział: specyficzne
OdpowiedzUsuńkażdy zakątek Polski, o ile nie jest kłębowiskiem sztucznych galerii handlowych czy innych tego typu tworów, jest dla mnie ciekawy, taki nasz... wyjątkowy