photo moda_zps80a088f8.jpg  photo art_zps34be7ee8.jpg  photo bookkopia_zps859ae36a.jpg  photo Beznazwy1kopia_zps00c4458c.jpg  photo tekstykopia_zpsd32a1574.jpg  photo dom_zps47b17e93.jpg  photo lifestyle_zpsb46220d1.jpg  photo bkopia_zpsd98d996f.jpg  photo Beznbsptytu1420ukopia_zps2bc89d34.jpg

 

09 listopada 2014

Dresiarz, jako polski folklor, czyli recenzja płyty Trzeba było zostać dresiarzem – Ten Typ Mes

Krążek ten potwierdza to co, kiedyś powiedziała Masłowska – dresiarstwo to nie styl ubierania, ale stan umysłu, a Mes ten stan umysłu wyśmiewa. Szczerze przyznam, że nigdy za Mesem zbytnio nie przepadałam, chociaż ceniłam jego numery, jednak dopiero teraz naprawdę doceniam to, co wniósł i chyba cały czas wnosi do rapu. Czyli absolutny brak nawijania o rapie, środowisku raperów i staniu pod blokiem,
nie ma też nic o piciu i wciąganiu kresek, ani seksie, co zatem jest? Zwykłe życie, momentami szare i nudne, pragnienia ludzi, którym zawsze wydaje się, że to inni mają lepiej, a oni zawsze wiedzą lepiej.


Mes piętnuje ludzką naiwność, kołtuństwo i drobnomieszczańskie marzenia, piętnuje schematy i takie postrzeganie świata. Z płyty przemawia do nas zdystansowany raper, bez żadnej napinki w związku z jakąś swoją urojoną misją, tylko koleś, który ma do siebie dystans i umie się z siebie pośmiać, a o to, jak wiemy w rapie trudno.


Muzycznie płyta obraca się w chilloutowych klimatach, ocierając się mocno o jazz. Zresztą wpływ tego gatunku muzycznego jest potwierdzony, chociażby utworem Matta Duska - Two shots of happy, one shot sad.

Trzeba było zostać dresiarzem – kawałek rapu, który już dawno wyszedł z osiedla i poza teksty typu stoję pod blokiem, świat jest zły, a ja tępię frajerów i chwała ci Mes za to. Nie znajdziemy tutaj też charakterystycznego każdemu raperowi bragga, jakim to on nie jest numerem jeden na tej scenie.
Do moich ulubionych kawałków należą W autobusie z cmentarza – melancholijna nuta, do jakich ma słabość i sentymentalny tekst, oczywiście przerysowany, Love your life, Nie skumasz, jak to jest, i Ścieżka 18 z gościnnym udziałem Pei.




Jest to niezła płyta, inna niż większość wytwór ów tego gatunku, jednak czegoś jej brakuje, nie umiem określić czegoś, słuchasz jej i czujesz się jak po joincie, jest miło i leniwie, refleksyjnie, ale jak już Cię puszcza to nie pamiętasz wszystkiego.


5 komentarzy:

Dziękuję za komentarze.
Spam jest notorycznie ignoruje
Kara