photo moda_zps80a088f8.jpg  photo art_zps34be7ee8.jpg  photo bookkopia_zps859ae36a.jpg  photo Beznazwy1kopia_zps00c4458c.jpg  photo tekstykopia_zpsd32a1574.jpg  photo dom_zps47b17e93.jpg  photo lifestyle_zpsb46220d1.jpg  photo bkopia_zpsd98d996f.jpg  photo Beznbsptytu1420ukopia_zps2bc89d34.jpg

 

07 marca 2015

Nickelback - No Fixed Adrress - czyli solidny muzyczny kop na przebudzenie zimowych miśków




Cała płyta jest mocno hardrockowa, kipi energią, poza kilkoma wolniejszymi kawałkami jak Miss You czy Satellite. Słucha się jej jak wybuchającego dynamitu, do najmocniejszych kawałków zaliczymy z pewnością Edge Of Revolution, rytmiczny kawałek z dającym kopa refrenem i gitarowymi riffami w podkładzie. Kolejny to Get Em Up, gdzie Chad wyśpiewuje swój sprzeciw do ustroju uzbrojonego w podsłuchy, gdzie człowiek żyje w pogoni za pieniądzem i nie jest nawet świadomy machlojek na górze. Mocno brzmi The Hummer s Comin Down i Believe, z motywującym, nieco romantycznym tekstem i równie mocnym gitarowym brzmieniem.



Na krążku nie brakuje też nieco alternatywnych utworów wyłamujących się z tradycyjnych ram hard rocka, jak nagrany z zapomnianym już trochę raperem Flo Rida -Get Me Running Round, która opowiada o kolejnym amerykańskim micie/śnie, w którym kochankowie mieszkający w samochodzie podróżują przed siebie, bez celu za to z kieszeniami pełnymi namiętności i szaleństwa. A prawdziwym zaskoczeniem jest kawałek Sister Sin brzmiący jak klasyczne country (tak!) i opowiadający o toksycznym związku (czyta- związku z alkoholikiem, kiedy kobieta jest dodatkiem do butelki). Na uwagę zasługuje z pewnością też utwór Million Miles an Hour, w którym muzycy doskonalę wymieszali klasyczne brzmienie gitary i perkusji z elementami elektro, całość brzmi niekonwencjonalnie.




Najciekawszym kawałkiem z całej płyty jest zdecydowanie She Keeps Me Up, doskonale opowiada o emocjach i zakazanym związku, o namiętności, która doprowadza do szaleństwa i daje siłę żyć, która jest marzeniem każdego z nas (nie kłamcie, że nie), ponadto numer ten jest interesujący ze strony muzycznej.




Najsłabszy kawałek to What Are You Whiting For  z banalnym I oklepanym tytułem, takim sobie tekstem i zdecydowanie zbyt popowym brzmieniem, który przypomina rock dla grzecznych gimnazjalistek, zupełnie, jakby tygrysowi spiłować pazury i kazać mu udawać dachowca :P Ja go zazwyczaj omijam.

Podsumowując, jeżeli lubicie rocka i jemu podobne ostre brzmienia, lub potrzebujecie solidnego przebudzenia po zimie, zdecydowanie polecam, jeżeli nie lubicie, pytam, ale jak? Przecież to Nickelback!

Trzymajcie się:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze.
Spam jest notorycznie ignoruje
Kara